
2 czerwca o godzinie 18.00 rozegrano drugie spotkanie fazy play-off Fogo Futsal Ekstraklasy. Gospodarzem meczu tym razem była drużyna Constractu Lubawa.
W pierwszym spotkaniu w Gliwicach dzisiejsi gospodarze przegrali 4:0 po słabej grze. Wszyscy zastanawiali jak będzie przebiegało dzisiejsze spotkanie we własnej hali.
Spotkanie rozpoczęło się spokojnie – obie drużyny próbowały konstruować akcje ofensywne, jednak brakowało celności lub dobrze interweniowali bramkarze. Już w 9. minucie goście stworzyli groźną sytuację po kontrze, jednak bramkarz Constractu - Saaf skutecznie obronił strzał Edgara Vareli, który był sam na sam z bramkarzem.
Niestety, z czasem gospodarze zaczęli popełniać błędy w defensywie. W 12. minucie po kolejnej kontrze Miguel Pegacha zdobył bramkę i goście obejmują prowadzenie 0:1. Sytuacja Constractu pogorszyła się w 16. minucie – Menendez został ukarany wcześniej żółtą kartką za niesportowe zachowanie zobaczył czerwony kartonik i musiał opuścić halę. Brak jednego z podstawowych zawodników miał wyraźny wpływ na przebieg meczu.
Pomimo gry w osłabieniu, „Konstruktorzy” skutecznie się bronili, nie dopuszczając do kolejnej straty. Jednak tuż przed przerwą – w 19. minucie – Pegacha ponownie trafił do siatki i na przerwę zeszła z prowadzeniem 0:2, tak jak miało to miejsce wcześniej w Gliwicach.
Druga połowa zaczęła się z nadzieją dla gospodarzy, którzy ruszyli do ataku, jednak widoczna była niedokładność i nieskuteczność. W 24 minucie po błędzie obrony gości, Joao Miguel zdobył kontaktową bramkę dla Constractu, dając kibicom nadzieję na tablicy było 1:2. Radość trwała krótko – Pegacha wykorzystał kolejne potknięcie w defensywie i ustalił wynik na 1:3.
Chwilę później, gospodarze coraz częściej gościli pod bramką Michała Widucha, jednak brakowało skuteczności. W końcówce spotkania Constract zagrał lotnym bramkarzem – w tej roli wystąpił Tomek Kriezel. Mimo przewagi liczebnej na połowie rywala, gospodarze nie potrafili wykończyć akcji. Po jednej z prób Widuch przejął piłkę i z własnej bramki trafił do pustej siatki, podnosząc wynik na 1:4. Kropkę nad „i” postawił Dill – silny, trudny do zatrzymania zawodnik Piasta Gliwice. MVP spotkania został strzelec trzech bramek Miguel Pegacha.
Mimo wyniku, gra nie była jednostronna – o przegranej gospodarzy zadecydowały przede wszystkim błędy w obronie i brak skuteczności. Goście od początku spotkania stosowali wysoki pressing i skuteczne krycie, co przyniosło im przewagę. Należy podkreślić, że gospodarze w drugiej połowie grali znacznie lepiej niż w pierwszej.
W mojej ocenie drużyna Piasta Gliwice jest bardzo blisko zdobycia tytułu Mistrza Polski – wystarczy jej jedno zwycięstwo w kolejnym meczu. Trzeba też dodać, że gra momentami była ostra, a sędziowie nie zawsze panowali nad przebiegiem spotkania. (mz)
foto mz i Paweł Jakubowski
przejdź do galerii